Cześć! Jak widać z Waszych wcześniejszych komentarzy większość opowiada się za prawidłową definicją resocjalizacji - to ponowna, skorygowana socjalizacja osób wadliwie przystosowanych (L. Pytka, 2000). Myślę, że każdy student tego kierunku doskonale zna to nazwisko i z całą odpowiedzialnością mogę powołać się na jego osobę. W takim razie, kiedy znany jest nam ten termin zastanówmy się nad problemem współczesnej resocjalizacji w polskich więzieniach. Znam wiele przykładów na to, iż polska rzeczywistość w dużym stopniu utrudnia prawidłową przemianę tożsamości więźniów.
Co według Was może być taką przeszkodą? Podajcie przykłady.
Wydaje mi się, że problem jest w kadrze, jaką dobiera się do pracy z takimi ludźmi, bo np. jeśli w więzieniu pracuje psycholog czy pedagog i oni zwracają uwagę na tę lepszą część drugiego człowieka, starają się mu pomóc, a z drugiej strony mamy klawiszy, którzy na każdym kroku tylko obrażają, wyzywają i zrównują z ziemią bandziorów, to co oni mogą sobie pomyśleć? Tak, jestem taki jak mówi klawisz, bo on mi to częściej wypomina, więc po co mam się zmieniać.
OdpowiedzUsuńPo części zgadzam się z Emilą, jednak sądzę, że nawet jeśli każdy pracownik od wychowawcy po sprzątaczkę byłby mega-wykwalifikowany i zdeterminowany to nie zdoła przebić hierarchii panującej w grupach więźniów. Bycie 'zresocjalizowanym' nie jest po prostu tam na topie. Wielu chce zrobić z siebie tyranów, gdyż ich wypaczona psychika nie potrafi funkcjonować inaczej. Przeszkody zawsze były i będą, ale chyba tak trzeba, bo świat powinien dzielić się na dobrych i tych złych.
OdpowiedzUsuńDo więzienia się idzie, i nawet jeśli nie zostaje się na dłużej, to ono zostaje w człowieku. Zmienia się hierarchia wartości, sposób myślenia, liczy się przetrwanie, dokonuje się swoiste pranie mózgu, a nawet de-socjalizacja. Sama istota więzienia wg. mnie jest taką przeszkodą, jak pokazały badania większość osób po długich wyrokach, nie potrafi się odnaleźć w społeczeństwie, i do tegoż więzienia wraca. Strach przed nim to za mało żeby zapobiec czynom karalnym. Niestety nie wiem co byłoby adekwatnym-skutecznym zamiennikiem:/
OdpowiedzUsuńAbsolutnie kadra nie jest niczemu winna. Tak naprawdę to kadra współpracuje z więźniami. Myślicie, że skąd mają oni substancje zakazane? Nie tak łatwo jest przesłać rakietą np. narkotyki.
OdpowiedzUsuńProblem siedzi w ludziach, którzy tam przebywają oraz hierarchii, jaka tam obowiązuje. Idąc do więzienia masz wybór czy jesteś grypsującym, czy frajerem (oczywiście pedofile czy gwałciciele nie mają tego przywileju). Jeśli wybierzesz to pierwsze, to jesteś szanowany, masz coś do powiedzenia, ale możesz zapomnieć o zwolnieniu wcześniejszym,a przebywanie z takimi ludźmi raczej nie wpływa korzystnie na postęp resocjalizacji. Jeśli natomiast wybierzesz bycie frajerem, to musisz nieraz zrezygnować z przyjemności na rzecz grypsery, o uważaniu pod prysznicem nie mówiąc, bo łatwo się stać cwelem. Wiadomo, co zazwyczaj się wybiera. Więzienie to dżungla.
Mogłabym napisać trochę więcej, ale o życiu więziennym nie mają prawa wiedzieć osoby, które tam nie były, a nawet ci co byli, nie mogą o tym mówić.